287.

Gdybyście mieli wątpliwości czy działa rozporządzenie WE 261/2004 dotyczące praw pasażera linii lotniczych, to owszem działa. Niedawno spotkała mnie nieprzyjemność – anulowany lot. Informacja przyszła sms’em w piątek wieczorem, mniej niż 12 godzin przed planowanym wylotem. Telefon na infolinię LOT. Udało się znaleźć miejsca na kolejny. Opóźnienie w podróży ok. 3 godziny. Wtedy byłam zadowolona, że udało się tyle zrobić. Wcześniej nie interesowałam się kwestiami problemów z połączeniami lotniczymi ale po powrocie sprawdziłam i okazało się, że mam prawo do odszkodowania. Na rynku jest już wiele firm oferujących pomoc w uzyskaniu odszkodowania od linii lotniczej. Prowizja to ok. 20%. Do tego informacja jacy to są skuteczni i, że zwykle linie lotnicze odrzucają pierwszą reklamację klienta. Uzyskałam informację jak wygląda współpraca z taką firmą, ile papierów trzeba wypełnić i ile danych im przekazać. Pomyślałam chwilę i stwierdziłam, że trzeba jednak zacząć najprościej – od reklamacji w linii lotniczej. W końcu oni mają wszystkie dane i o tym locie i o moich biletach (pierwotnym i zmienionym), jestem też uczestnikiem programu lojalnościowego, kiedyś nawet miałam status frequent traveller. Znaleźć formularz reklamacji nie jest łatwo, ale mi się udało. Napisałam reklamację, podałam dane. Dwa tygodnie później dostałam decyzję o uznaniu reklamacji. Szybko i na temat, i bez prowizji.

286.

Trzy dni deszczu i chłodu, do tego powrót do pracy po urlopie i obniżenie nastroju gwarantowane. Nie mam ochoty dzwonić do znajomych. Tak, jakbym trochę się ukrywała. Wróciłam po kilkunastu dniach oderwania od mojej codzienności i wróciły moje myśli i odczucia. Nie jest ze mną dobrze. Od kilku miesięcy mam dużo wolnego czasu. Pracuję tylko 3 dni w tygodniu. Powinnam być zadowolona. I byłam. Ale teraz nawet taka ilość pracy mnie męczy. Wiem, że to nie jest normalne. Wcześniej zrzucałam mój stan na przemęczenie, ale ten argument odpada. Wypalenie zawodowe – no to jest bezdyskusyjne. Nie lubię tej pracy – to już kolejna, której nie lubię. Ale bez sensu jest szukanie innej – zaserwuję sobie tylko stres, będę żyła nadzieją, a potem znowu się rozczaruję. Do tego jeszcze wplączę w to kolejnego pracodawcę, który też będzie wiązał z zatrudnieniem nowej osoby jakieś nadzieje. Moja umowa obejmuje kolejny rok. Pewnie wytrzymam, chyba że wcześniej mnie zwolnią. Mimo wszystko obawiam się pozostania bez źródła stałych dochodów. To jest nie do końca uzasadnione, ale jednak jest. Ludzie nie mają oszczędności, tracą pracę i z dnia na dzień zostają bez pieniędzy, ale mają w perspektywie jak najszybsze znalezienie pracy. Ja mam inny plan. Już tak daleko w nim zaszłam, ale boję się kolejnego kroku. Moje życie po prostu nie ma sensu. Gdybym zniknęła nikt by nie zauważył. Próbuję robić coś dla innych. Zostałam dawcą krwi (potencjalnym dawcą wszystkiego innego jestem już od lat), wspieram Wioski Dziecięce. Ale we wszystkim tym jestem anonimowa. Jak jestem to dobrze, jak zniknę – pojawi się ktoś inny.

285.

Druga połowa sierpnia wywołuje u mnie specyficzny nastrój. Lato ewidentnie się kończy. Pierwsza część urlopu już za mną. W tym roku tydzień spędziłam z Młodą najpierw w stolicy, a potem we Wrocławiu. Obejrzałam niezmierzone ilości sztuki współczesnej, dla której wykazuję ogromny brak zrozumienia. Ona ma akurat na to fazę, a na mnie największe wrażenie zrobiła Panorama Racławicka. Kolejny tydzień to slow life na krańcu świata. Odpuściłam, nie próbowałam na siłę spotkać tych, których mogłabym spotkać. Trudno. Po powrocie jak zawsze trzeba doprowadzić do porządku dom i siebie, pozałatwiać formalności, za chwilę wrócić do pracy. Co bym jednak nie robiła, nie mogę zapomnieć.

284.

Kiedyś standardem było poprosić kogoś o zrobienie zdjęcia w atrakcyjnym miejscu. Aparaty fotograficzne nie pozwalały na imponujące zdjęcia „z ręki”. Przy takich zdjęciach nawiązywało się czasem krótką rozmowę, czasem dłuższą znajomość. Chodząc po danym obszarze pozdrawiało się uśmiechem tych, którzy zrobili nam zdjęcie lub o to poprosili. Czasem obcy ludzie sami oferowali pomoc, nawet jeżeli nie była oczekiwana. Teraz w czasach zdjęć robionych telefonem, kijów do selfie, nikt nie jest potrzebny.