126.

Wtorkowy wieczór spędziłam na kolacji integrującej nowy pion. Dla niektórych było to odkrywcze spotkanie. Obserwowałam na trzeźwo rozwój sytuacji. Niektórzy ludzie pracujący wspólnie wiedzą wszystko o swoim życiu prywatnym. Dzięki temu dowiedziałam się o pewnym ślubie. Wcześniej z pojedynczych słów i zdań zdawałam sobie sprawę, że coś się w życiu tej osoby pozmieniało. I wyszło mi, że zazdroszczę komuś tego, czego sama nigdy bym nie zrobiła. Zazdroszczę, że ma nadzieję, że jeszcze chce spróbować, że ma odwagę to zrobić i to oficjalnie, że potrafi podjąć decyzję: zmieniam dotychczasowe życie żeby być z kimś innym. Nie przeszkadza przeszłość, dorosłe dzieci i wnuki. Niektórzy spotykają w swoim życiu kilka osób, które chcą z nimi być, a ja nie spotkałam ani jednej.

125.

Spędziłam dłuższy weekend na wschodzie. Dwa dni upału bez wytchnienia. Źle w domu, a na zewnątrz wcale nie lepiej. Duszno. Jadłam truskawki i popijałam je wodą mineralną na zmianę z gorącą miętową herbatą. Dopiero po zachodzie słońca można było odetchnąć. Za kilka dni wakacje i zabieram Młodą do Krakowa. Zapytałam, czy się nie rozmyśliła. Usłyszałam: „skąd, jestem w fazie jarania się”. Zobaczymy w jakiej fazie będzie po powrocie. Fazę bólu nóg ma zapewnioną.

124.

Tomiki poezji okazały się strzałem w 10. Miałam obiekcje, nie ukrywam. W każdym dopisałam jeszcze kilka osobistych słów. Może i jestem z natury nieczułą zołzą, ale czasem uda mi się dotknąć uczuć. To tak odświętnie.
A na codzień maszeruję sobie systematycznie wokół jeziorka. Wychodzi na to, że chodzę w tempie podobnym do joggingu niektórych. Pora też planować wakacyjne wyjazdy. Najpierw Kraków, a potem zobaczymy.

123.

Nieczęsto kupuję prezenty moim bliższym i dalszym. Po prostu nie kultywujemy tej tradycji. Sama nie przepadam za prezentami, bo zawsze może mi się nie spodobać. A teraz M. zapowiedziała przyjazd z urodzinowym winem, a I. zdecydowała się na zmianę pracy i opuszczenie Warszawy. Pomyślałam, że chciałabym każdej nich coś kupić. Nagle pomyślałam o poezji. W dzisiejszych czasach to chyba właśnie coś, co bardzo rzadko człowiek kupuje sam sobie. Wielkość półki w Empiku poświęconej na tomiki poezji ewidentnie świadczy o popularności. I. dostanie „Najpiękniejsze wiersze i piosenki” Agnieszki Osieckiej. Autorki związanej przez cale życie z jej dzielnicą. M. – „Tylko miłość się liczy” Jana Twardowskiego. I tak po powrocie do domu otworzyłam i zaczęłam przeglądać. Maleńka próbka z Twardowskiego:
„Kiedy na miłość niecierpliwie czekasz
pomiędzy dzwonkiem a otwarciem drzwi
czasem wepchnie się kurczak za chudy na rosół
opluje deszcz
nie kracz
jeszcze podziękujesz Bogu
gdy przyjdzie tylko pies”
[Czekanie]
„Miłością trzeb się opiekować – tak jak swoim dzieckiem, żeby się nie zaziębiło, nie zwariowało, nie zgubiło się, nie rozchorowało, nie zobojętniało.”