87.

Korki coraz dłuższe. Ludzi w biurze coraz więcej. Samochodów na parkingu też. Dni coraz krótsze. Kończą się wakacje. I dobrze. Od poniedziałku wszystko wróci do normy i może ja też usiądę wreszcie do nauki. Przez ostatnie dni wszystko mnie rozpraszało. Sobotnie wyjście do teatru, a potem posiedzenie przy winie na Placu Trzech Krzyży prawie do drugiej w nocy. Niedzielne rozkoszowanie się słońcem w knajpce nad jeziorem. Środowe zakupy i kino. Na komodzie leży zaczęta książka, dwie kolejne czekają kawałek dalej, niedoczytany miesięcznik na dolnym stoliku. Szanse księgowości maleją z każdą chwilą…

86.

– Cześć.

– Miło cię widzieć. Pięknie wyglądasz.

– Dziękuję. Ty też dobrze wyglądasz.

– [śmiech] Taaa. Jestem 10 kg starszy. [Uśmiechnęła się tylko, nie wyrażając ani aprobaty ani dezaprobaty.] Co u ciebie?

– Wszystko w porządku. Pracuję. Żyję.

– Nadal chadzasz na interview dla sportu?

– Ostatnimi czasy mam przerwę. Certyfikuję się.

– O co w tym chodzi?

– Nie chcę zanudzać Cię szczegółami mojego zawodu.

– A jak sprawy sercowe?

– Mój kardiolog nie ma zastrzeżeń…

– Wiesz, że nie o to pytałem… Jesteś z kimś?

– Nie jestem w stałym związku…

– Dlaczego zaproponowałaś to spotkanie?

– A wiesz, właściwie to sama nie wiem. Zadziałałam impulsowo.

(…)

– Jak to z nami będzie yyyyy było?

– [śmiech] Jaki Freud’owski błąd… Zakochałam się w długowłosym marszalerze bez wyższego wykształcenia marzącym o lataniu. A teraz siedzi przede mną mgr pilot piastujący poważne stanowisko. To zupełnie inna sytuacja. I ja też jestem inna.

 

Dla wyjaśnienia: ta rozmowa w rzeczywistości się nie odbyła.

85.

Oderwałam się na kilka dni od mojej codzienności. Było brzydko i zimno. Wypogodziło się w dniu wyjazdu.  Im dłużej tam jestem, tym bardziej odczuwam jakiś niepokój, żal związany z wyjazdem. Nie wynika on z chęci pozostania w tamtym miejscu. Bardziej związany jest ze świadomością, że coraz bliżej jest do czasu, kiedy nie będę miała już po co tam jechać.  Takie jest życie. Człowiek długo nie zdaje sobie sprawy z upływającego czasu. Wydaje mu się, że ludzie wokół są wieczni. Zawsze byli i zawsze będą. A to nieprawda.

84..

Prawie zapomniałam jak przyjemnie jest półleżąc zagłębić się w stronach dobrze napisanej, lekkiej książki. Po trzecim z kolei egzaminie kupiłam ją w Empiku. Przypomniała mi sceny z urlopu w Egipcie kilka lat temu i powoduje lekkie niewyspanie następnego dnia rano. Księżyc w pełni nad sierpniowym już niebem umęczonej upałem Warszawy przypomina mi inne gorące lato. Czas szybko płynie i zaraz będzie po lecie. Zapomnę o siedzeniu na balkonie i wtedy wrócę do zgłębiania tajników księgowości… brrrr…