Kończy się ten rok. I niech kończy się jak najszybciej. Był podły. Lista złych wydarzeń jest dłuższa niż tych, które można zaliczyć do dobrych. Przeglądając chronologicznie miesiące:
– konieczność przedłużenia umowy na wyjazdową pracę,
– uszkodzenie samochodu,
– wesele bezmyślnego młodego, na którym nie mogłam być, bo akurat prowadziłam projekt w Chinach,
– śmierć w rodzinie,
– choroba w rodzinie,
– młodzi bez przyszłości będą mieli dziecko,
– spotkanie z palantem pierwszej wody,
– nie pojawiła się żadna interesująca oferta pracy,
– drugie uszkodzenie samochodu.
Plusy w tej samej kolejności:
– projekt, który prowadziłam w Chinach przebiegł książkowo,
– znalazłam i kupiłam nowe mieszkanie,
– wynajęłam stare,
– pożegnałam wyjazdową pracę.
Do tego znajomi mają fazę zapraszania mnie do siebie na sylwestra. Mogłabym jeździć od Białołęki, przez Bielany do Mokotowa. Tylko po co? Skoro cały rok jestem sama, to nie widzę powodu, aby w ostatni dzień roku coś fałszować.