302.

I tak kończy się ten rok. Jaki był? Inny. Zarobiłam dużo mniej niż w poprzednich latach, miałam dużo więcej wolnego czasu (jak nigdy). W sezonie letnim dużo aktywności na rowerze, choć ciągle chciałabym więcej i czuję niedosyt. Nadal oswojona samotność. Coraz mniej przejmuję się niesłownością ludzi, coraz bardziej jestem asertywna. Jeszcze przed świętami rozliczyłam się z firmą i po prostu z niej wyszłam nieoglądając się za siebie. Od jutra oficjalnie jestem bezrobotna, choć już w pierwszym roboczym dniu nowego roku zaproszona na rozmowę kwalifikacyjną. Pewnie nic z tego nie będzie, bo przecież ja nie chcę dostać tej pracy, ale nigdy nie odmawiałam rozmów rekrutacyjnych. Wszyscy znajomi już wiedzą o zmianie w moim życiu. Ciekawe, kto odpadnie. W święta nie wysyłałam życzeń, odpowiadałam tylko na otrzymane. Interesujący eksperyment. Już kiedyś tak zrobiłam. Co będę robić od jutra? Nie wiem. Będę żyć. Jeszcze. Wreszcie…

301.

Sytuacja się rozszerza – coraz więcej osób szuka mi pracy. Ktoś zobaczy jakieś ogłoszenie i zaraz mam wiadomość. A ja ustaliłam dzień, w którym rozliczam się z firmą. To przyszły poniedziałek. Teraz ważne jest tylko to i zbliżające się święta, i uczucie wolności. Przygotowałam sobie alternatywne CV, w którym nie podaję nazw stanowisk jakie miałam, a określam to ogólnym stwierdzeniem „pracownik biurowy”. Wygląda całkiem nieźle, chociaż nie wiem czy się sprawdzi. Minie pewnie trochę czasu zanim go wykorzystam. Najciekawsze jest kto znajdzie mi pracę. 🙂

300.

Załatwiałam różne sprawy. Jedyna rzecz, której nie robię, to szukanie pracy. Za to znajomi robią to za mnie. Ileż to ciekawych pomysłów pojawia się w tych rozmowach. Ktoś nawet rzucił: powinnaś pisać. Zdziwienie po stwierdzeniu, że od lat piszę bloga – bezcenne. Musiałam tłumaczyć, że to tylko czasami przynosi dochód. W przypadku zapisków takich jak moje jest całkowicie niedochodowe. Moja decyzja o niepracowaniu spowodowała u niektórych uczucie zagubienia. „Ale jak to? Ty, zawsze taka racjonalna, nie chcesz szukać pracy?” Wczoraj usłyszałam argument, który mnie ubawił: „z kim ja teraz będę jeździć na wakacje? przecież jeszcze do obejrzenia są Yellowstone, Yosemite…”. I jeszcze jeziora Kanady, Hawaje, Kuba, i pewnie kilka rzeczy, których teraz nie pamiętam – dodałam. No i co? Nie pojedziemy już w te miejsca. Tyle ludzi nigdy ich nie zobaczy. Tyle jest innych miejsc.